Dział Literacki to nowy kącik z owocami wyobraźni naszej redaktorki, które zostały przez nią przelane na papier! W każdym wydaniu prezentowany będzie kolejny fragment jej opowiadania, a pierwszy z nich prezentujemy już teraz. Miłej lektury!
Siedziałam sobie na łóżku. Dzisiaj są moje jedenaste urodziny. Dostałam prezenty od rodziców i starszego brata. Nie mam przyjaciół, więc nie oczekiwałam niczego więcej.
Usłyszałam pukanie w okno. Ujrzałam wielką, brązową sowę z listem w dziobie. Wpuściłam ją, dałam trochę wody. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam czytać:
Siedziałam sobie na łóżku. Dzisiaj są moje jedenaste urodziny. Dostałam prezenty od rodziców i starszego brata. Nie mam przyjaciół, więc nie oczekiwałam niczego więcej.
Usłyszałam pukanie w okno. Ujrzałam wielką, brązową sowę z listem w dziobie. Wpuściłam ją, dałam trochę wody. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam czytać:
Mamy przyjemność poinformować, że Pani Adelaine Levis została przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Rok szkolny rozpocznie się 1 września w Wielkiej Sali naszej szkoły. Z peronu 9 i 3/4 tego samego dnia o godzinie 11.00 odjedzie Hogwart Express. Do tego czasu proszę się zaopatrzyć w rzeczy zawarte w dokumentach w kopercie. Znajdzie Pani tam też bilet na pociąg.
Z wyrazami szacunku.
Minerva McGonagall
Minerva McGonagall
Zajrzałam do koperty. Były tam obiecane dokumenty oraz bilet. Wstałam z łóżka i wybiegłam z pokoju.
- Mamo, Tato, dostałam list! - krzyknęłam, wpadając do salonu.
Ojciec wziął ode mnie list, po czym oddał mi go po paru sekundach.
- No i dobrze. Nic zaskakującego. Jutro pojedziesz z matką na Ulicę Pokątną. Na co czekasz? Idź już na górę do siebie.
Spojrzałam z nadzieją na matkę, lecz ta mi nic nie powiedziała. Powlokłam się do swojego pokoju i opadłam na łóżko. Czy moi rodzice kiedykolwiek okażą chociaż krztynę uczucia? Tylko na brata mogę liczyć.
- Ejj, Adeli! Dostałaś list? - wpadł do pokoju i rzucił mi się na łóżko.
- Tak, dostałam. Ciekawe, do jakiego domu mnie przydzielą... Pewnie do Slytherinu, jak całą rodzinę.
- No nie wiem. Nie pasujesz mi do Slytherinu. Prędzej do Gryffindoru.
Jackob był w Slytherinie i nasi rodzice byli z niego bardzo dumni. Zawsze był ich oczkiem w głowie. Wiadomo, pierworodny syn, nie sprawiający kłopotów, w dodatku w "najlepszym" domu. Ja byłam zawsze niezdarna, uwielbiałam robić kawały. Te cechy były u mnie wytępiane. Jak na razie, nie udało się.
- Masz rację. Będę miała najwyżej piekło w domu. No bo co, nie rzucą na mnie avady nie? - zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączył do mnie. Rozpoczęła się wielka bitwa na poduszki. W końcu, zmęczona, poszłam spać. Miałam jednak wrażenie, że to początek nowej, wspaniałej przygody.
Liviette Weasley
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz